środa, 3 stycznia 2024

SAMUEL BJØRK, WILK

 NIE TAKI WILK STRASZNY, JAK GO MALUJĄ



Dawno nie czytałam dobrego skandynawskiego kryminału. I nadal nie udało mi się przeczytać. "Wilk" Samuela Bjørka miał potencjał, ale na tym się skończyło. Wbrew szumnym zapowiedziom, Jo Nesbø nie ma się czego obawiać.


"Wilk" zapowiadał się wyśmienicie. Zbrodnia, wilk (wbrew opisowi, nie wilk, ale lis, ten drugi, tytułowy, też mało wyraźnie majaczy gdzieś w tle), norweska ekipa z nieopierzoną nowicjuszką i starym wyjadaczem (nie narzekam, lubimy melodie, które dobrze znamy), tajemniczy profiler ze Szwecji (nie chcę spojlerować, ale czy naprawdę mamy uwierzyć, że policja nie sprawdziła, kogo zatrudnia?) i artystyczno-zbrodnicze fascynacje. Co mogło pójść nie tak? Wszystko. 


Z szumnych zapowiedzi nic nie zostało. Nawet skandynawski mroczny klimat. Błędów jest kilka: książka nie ma w sobie napięcia, nie zaskakuje, a na koniec mam wrażenie, że autor sam się zmęczył swoim pisaniem, więc naprędce wyczarował zbrodniarza, którego nikt nie podejrzewał, ale nie dlatego, że tak go Bjørk zakamuflował, ale dlatego, że pojawia się jak zbrodniarz ex machina - bez ładu i składu, byle wreszcie zakończyć powieść, która nie wiadomo dokąd  już zmierzała. 


Zarzutów jest więcej. Po pierwsze, akcja wlecze się niemiłosiernie i w niczym nie pomagają ciągłe przeskakiwania między narracją, od postaci do postaci, co sprawia, że nie tyle byłam zorientowana, co znużona. Zabieg, który zwykle się sprawdza, niestety zawiódł. Tym bardziej że na koniec okazuje się, że niektóre z postaci, którym poświęcono całe rozdziały, nic nie wnoszą do sprawy. Po drugie, nie wiem, co mnie irytuje bardziej: mnóstwo nieścisłości czy to, że kolejne rozdziały nie posuwają akcji, ale ją gmatwają. I nie, gmatwanie dla gmatowania nie jest żadnym pomysłem, panie Bjørk. Ani przez chwilę nie byłam w stanie zastanawić się nad potencjalnymi podejrzanymi, bo nie dałeś żadnych wskazówek! Żadnych. Mylenie tropów wynika tu bardziej z nieudolności aniżeli z umiejetności wodzenia czytelnika za nos. Do tego słabo zarysowani bohaterowie i wisienka na torcie: nieuchwytny zabójca, który równie pasuje do całości jak kwiatek do kożucha. Zero pogłębienia psychologicznego postaci, o zbrodniarzu nie wspomnę, jak na lekarstwo napięcia i zakończenie, które powinno wciskać w fotel, a powoduje jedynie przewrócenie oczami.


Tak, jestem zawiedziona. Mało tego, jestem zła. Bo miałam bardzo duże oczekiwania. Za duże. Czy polecam? Nie wiem. Przeczytałam, przeżyłam, ale po dalsze części raczej nie sięgnę. Raczej na pewno. To chyba mówi samo za siebie.


PS I na litość boską, po co pan, panie Bjørk, każe bohaterom jechać prawie dwie godziny do lasu, żeby szukać nory lisa, a na końcu zmusza ich do zadowolenia się tym, że nora gdzieś tam jest w pobliżu i w zasadzie to mogą już wracać. Dodam tylko, że nora  i lis tak się mają do zbrodniarza, jak pięść do nosa. 



TYTUŁ:  WILK
AUTOR: SAMUEL BJ
ØRK
PRZEKŁAD: MILENA SKOCZKO-NAKIELSKA 
WYDAWNICTWO: 
SONIA DRAGA
ROK WYDANIA: 2023

 

 



 



  

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Statystyki wizyt:



Recenzje

Wywiady

Artykuły