Ciało
prawdę ci powie
„Kiedy słowa zawiodą, pozostaje ciało” –
mówi Marek Šindelka. I trudno się z nim nie zgodzić. Dawno nie spotkałam w
literaturze tak brawurowo poprowadzonej narracji, która przedstawia świat i
emocje przez pryzmat nie umysłu, ale ciała. Trudno o bardziej wstrząsającą diagnozę współczesności, w której samotność łączy ciała, ale już nie
dusze.
„Powiedzmy
to sobie wprost: każdemu, kto ma równo ma pod sufitem, brzydną historie. Ciągle
chcą od ciebie jakichś historii z życia, wszędzie przesiadają całe bandy
narracyjnych narkomanów, wampirów wzajemnie powgryzanych w swoje koleje
życiowe, nigdy nie było wam od tego niedobrze? Opowiadaj, wyjaśnij, pokaż nam
mapę, rachunek czasu. Który twojemu ciału wystawił ten nędzny świat. Spójrz:
twoje życie to wzrost, to ciągły rozwój, droga do gwiazd. Już małe i głupie jak
but dzieci są tresowane w tej sztuce, na własne oczy widziałem. Apeluję do
wszystkich istot w stanie prenatalnym, które mnie słuchają: nie wierzcie nikomu.
Nie przychodźcie tu”. Kiedy zastanawiam się, czy da się jeszcze powiedzieć coś
nowego o świecie, pojawia się Šindelka, który – mimo że teoretycznie nie mówi
nam nic naprawdę odkrywczego – to sprawia, że zaczynamy patrzeć na to, co doskonale
znamy, zupełnie inaczej. To wielka sztuka tworzyć taką właśnie prozę. A to
wszystko dlatego, że autor odwraca przyjęty od dawien dawna porządek rzeczy i
mówi o tym co nam w głowie siedzi a w duszy gra za pomocą tego, co nam w żyłach
krąży i na wątrobie leży. I to dosłownie.
A że jest on nie tylko prozaikiem, ale i poetą, mówić potrafi.
Świat Šindelki
to rzeczywistość, gdzie „dorastający ludzie są jak maszyny. Całymi dniami robią
to, co ich zdaniem powinno się robić”, „życie miłosne naszego stulecia jest
jeszcze smutniejsze niż turystyka”, wkłada się jedynie „kostiumy męskiego i damskiego
pożądania”, „namiętność dawno nie istnieje, tylko instrukcje do niej”, a „konwencja
rozprzestrzenia się jak syfilis”. Autor pokazuje związki międzyludzkie, gdzie
każdy pełni jakąś rolę. Zakłada maskę. Ale też wkłada ciało. Udaje. Kłamie.
Zamyka się w sobie i zatrzaskuje za sobą drzwi ust i serca. Nie chce zostać
obnażonym. Tymczasem Marek Šindelka konsekwentnie i bezlitośnie go odsłania.
Sylvie
i Martin z opowiadania „Muszla” dawno by już od siebie odeszli, ale wciąż
odkładają to na później. Wreszcie dziecko – owoc kolejnej kłótni zwieńczonej
smutnym zbliżeniem – przyszpila ich do siebie. Ona wkłada pierścionek
zaręczynowy, „który jej podsunął i ostatkiem sił zdołała sama siebie przekonać,
że kocha tego mężczyznę”. Petr z „Jeszcze większy kaliber”, dla którego imię
Lenki jest zbiorem kilku fragmentów jej ciała, nie ma odwagi nazwać tego
miłością. Dziewczyna z historyjki „Sztafeta”, obserwowana przez wszystkich pasażerów
przedziału pociągu, uosabia tęsknotę, na którą ciało każdego z obecnych reaguje
w inny sposób. Czy wreszcie bohaterka tytułowej „Mapy Anny”, którą poznajemy, wędrując
nawigowani przez atlas jej ciała, żeby lepiej poznać jej wnętrze. Tym razem te duchowe.
Widzimy jak Anna próbuje odnaleźć siebie samą w związkach z kolejnymi
mężczyznami, łudząc się, że któryś z nich rozwiąże jej problemy i da szczęście,
którego w sobie znaleźć nie może.
Sprzeczne
emocje, ucieczka w cielesność i z cielesności, hipokryzja epoki, w której
przyszło nam żyć, ludzie, którzy spotykają się, żeby się minąć, bliskie sobie
osoby, które są dla siebie bardziej obcy, niż przechodnie na ulicy – o tym
wszystkim Šindelka mówi niezwykle poetyckim i zmysłowym językiem, dotykającym
słowem tego, co boli nas najbardziej. Niemała w tym zasługa tłumaczki, która doskonale
oddała spiętrzone metafory, za pomocą których autor opisuje emocje ukryte w
naszych trzewiach, dzięki czemu każdy banał zamienia się w poezję ciała.
Šindelce
udało się coś, co rzadko się udaje: pisze tak, jakby myślał ciałem; zagląda pod
powieki, wchodzi pod paznokcie, obnaża do nagich kości, by dotrzeć do sedna ludzkiego
jestestwa. A my pozostajemy „pochyleni nad szkłem laboratoryjnym swoich
żywotów”.
TYTUŁ: MAPA ANNY
AUTOR: MAREK ŠINDELKA
PRZEKŁAD: ANNA
WANIK
WYDAWNICTWO: AFERA
ROK WYDANIA: 2020
ROK WYDANIA: 2020
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz