Poznajcie kraj bez przyszłości. Na
szczęście tylko tej gramatycznej, bo mieszkańcy Finlandii, a o niej mowa, nie znają czasu
przyszłego. Aleksandra Michta-Juntunen przygląda się państwu słynącemu z
Muminków, sauny i największej liczby zespołów metalowych z perspektywy
mieszkanki Helsinek i żony Fina. Czy po lekturze książki „Finlandia. Sisu, sauna i
salmiakki” spakowałam się i wylądowałam w Helsinkach? Nie. Lektura okazała się
jak salmiakki: zapowiadało się słodko,
skończyło się słonym posmakiem.
„Finlandia.
Sisu, sauna i salmiakki” Aleksandry Michty-Juntunen, autorki bloga Fińskie smaki, to kolejna propozycja Wydawnictwa Poznańskiego po „Szczęśliwy jak
łosoś” czy „Rekin i baran”, kiedy to otrzymujemy książkę blogera/blogerów,
mającą – w zamyśle – być zgrabną kontaminacją blogowych wpisów a jednocześnie
kompendium wiedzy o danym kraju. W
przypadku tego typu pozycji zawsze istnieje ryzyko, że to, co się świetnie
sprawdza na blogu albo na funpage’u na Facebooku, niekoniecznie będzie miało
taką samą siłę oddziaływania, kiedy przyjmie postać książki. I rzeczywiście,
to, co zdało egzamin w przypadku publikacji „Szepty kamieni.
Historie z opuszczonej Islandii” Bereniki Lenard i Piotra Mikołajczaka, autorów
bloga IceStory, nie zadziałało w przypadku „Szczęśliwy jak łosoś” Anny
Kurek czy „Rekin i baran” Marty i Adama Biernatów. Jeśli chodzi o książkę „Finlandia.
Sisu, sauna i salmiakki” miałam nadzieję, że bliżej jej będzie do pozycji
autorstwa Lenard i Mikołajczyka niż powyższych pozycji na temat Norwegii i
Islandii. Niestety, ten smacznie zapowiadający się cukierek zazgrzytał solą
między zębami.
Dlaczego?
Ano dlatego, że jako wielbicielka skandynawskiego chłodu (tak, tak, wiem, że
Finowie nie są spokrewnieni pod względem etnograficznym i językowym ze
Szwedami, Norwegami czy Duńczykami, ale kulturowo i historycznie już tak)
zawsze z wielką przyjemnością sięgam po publikacje na temat krajów Północy,
zwłaszcza kiedy pisane są przez osoby przybywające z zewnątrz i konfrontujące
się z nimi kulturowo. Czekam na zderzenie z rzeczywistością, owocujące
smakowitymi anegdotami, zabawnymi historyjkami i gorzkimi refleksjami. Bardziej
niż encyklopedycznych wywodów i słownikowych wyjaśnień spodziewam się opisów
autentycznych doświadczeń z ewentualnym odesłaniem do słowniczka na końcu
książki. A przede wszystkim domagam się lekkiego pióra, którym autor będzie tak chwalił, jak i rozprawiał się ze stereotypami. Czego możemy się dowiedzieć z książki „Finlandia.
Sisu, sauna i salmiakki”? Tego, że imię nowonarodzonego dziecka w Finlandii nie
jest ujawniane przez dłuższy czas. Że edukacja fińska jest najlepsza w Europie,
ale generalnie sami Finowie nadal szukają dziury w całym i wciąż chcą ją
udoskonalać. Jak się zachować w saunie, w której dobrze robi się interesu i ile
jest fińskich określeń na śnieg. A także tego, że Finowie nie lubią, kiedy mówi
się, że są Skandynawami i gramatyka języka fińskiego jest pozbawiona czasu
przyszłego. Zabrakło mi zdecydowanie lżejszego wstępu i mniejszej liczby encyklopedycznych eksplikacji, a także większej liczby anegdot i ciekawostek, których nie znajdziemy raz dwa w Internecie. Od słownikowych wywodów wolałabym dużo więcej przedstawionej w sposób przystępny fińskiej
codzienności, w którą uwikłana jest Polka, a właściwie to samą opowieść Polki odnajdującej się w fińskiej rzeczywistości, uzupełnioną słowniczkiem terminologicznym na końcu książki. Tak widzę rozłożenie proporcji w tego typu książkach.
„Finlandia.
Sisu, sauna i salmiakki” to pozycja doskonała
dla tych, którzy nie mają zielonego pojęcia o Finlandii albo chcą pomóc dziecku
napisać o niej wypracowanie. Z pewnością książka Aleksandry
Michty-Juntunen jest takim kompendium wiedzy na temat ojczyzny Muminków, które
czyta się przyjemniej niż przewodnik Pascala, ale jednak nie tak dobrze jak książkę „Co
Finowie mają w głowie: o jednym takim, co poślubił Finkę”, przypominającą zabawny pamiętnik pewnego Niemca zagubionego w fińskiej rzeczywistości. Obeszłam się smakiem.
PS
Czekam na Agnieszkę Kamińską (której blog I’m not Swiss czytam z wypiekami na
twarzy) i jej książkę o Polce w Szwajcarii. Wierzę, że będzie świetna!
TYTUŁ: FINLANDIA. SISU, SAUNA I
SALMIAKKI
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz