sobota, 20 lutego 2021

MICHAL SÝKORA, CZŁOWIEK PANA MINISTRA

Zbrodnia po akademicku


Przyznam się do czegoś: mam już dość kryminałów. I to z jednej prostej przyczyny. Coraz trudniej mi znaleźć w korcu maku to ziarenko, które w smaku będzie inne niż pozostałe i nie zazgrzyta między zębami. „Człowiek pana ministra” jest właśnie takim ziarenkiem. Zamiast książki pisanej według prostego przepisu: „zabili go i uciekł” otrzymałam lekturę odwołującą się do najszlachetniejszej tradycji powieści kryminalnej. I to ze szczyptą inteligentnego humoru. Kawał dobrej czeskiej roboty, panie Sýkora!


 „Człowiek pana ministra” to lektura, którą się nie pochłania, ale smakuje. Albo lepiej: w której się rozsmakowuje. To lektura na długie zimowe wieczory, do filiżanki herbaty i ciepłych wełnianych skarpet. Taka, do której się tęskni, kiedy czeka się na zimnej stacji metra i zastanawia się, co się dzieje u bohaterów. I taka, do której się wraca nie tylko dlatego, że jesteśmy ciekawi co dalej, ale również po to, żeby zanurzyć się w jej atmosferze; poczuć zapach kawy, którą parzą policjanci, debatując nad zbrodnią albo zadrżeć pod podmuchem chłodnego wiatru nad rzeką, gdzie dochodzi do szemranych interesów. Coraz rzadziej mi się to zdarza, więc tym bardziej doceniam kunszt literacki Michala Sýkory, który pozwolił mi wrócić do czasów, kiedy Raymond Chandler i Agatha Christie mieli do powiedzenia coś więcej niż to, kto zabił.

 

Historia zbrodni na uniwersytecie w Ołomuńcu zaczyna się od znalezienia ciało docenta Ondřeja Chalupy, który „pisał książki, a teraz jego mózg leży na dywanie”. Prawdopodobnie miało to coś wspólnego z tym, że docent odkrył, że uczelniany kwestor to „mistrz kreatywnej księgowości”, która niekoniecznie ma cokolwiek wspólnego z uczciwym pozyskiwaniem i rozdzielaniem funduszy. Na dodatek kwestor ów staje się tytułowym człowiekiem ministra, czyli wiceministrem Spraw Wewnętrznych, co sprawia, że uczelniana zbrodnia zaczyna zataczać coraz szersze kręgi. Sprawę prowadzi zasłużona podinspektor Wielka Sowa, czyli Marie Výrová, która koi nerwy nie upijaniem się na umór, jak co drugi książkowy detektyw, ale słuchaniem Boba Dylana. „Bezmiar brutalności, z jaką miała styczność, doskwierał jej coraz bardziej”, a z czasem „uświadomiła sobie, że nie sposób do tego przywyknąć”. Zgadza się tym samym z lekarzem policyjnym, który z kolei zadaje sobie pytanie: „Skoro już ludzie muszą się mordować, czemu robią przy tym taką rzeźnię?” Niczym panna Marple z powieści Agathy Christie powoli i skrupulatnie prowadzi sprawę, a jednocześnie mierzy się z problemami natury społecznej i egzystencjonalnej, co sprawia, że pytanie „kto zabił?” schodzi na dalszy plan, a czytelnik zaczyna coraz bardziej zastanawiać się nad kondycją ludzką.


 „Człowiek pana ministra” nie jest z pewnością  przeznaczony dla niecierpliwych czytelników, którzy – o ile krew nie leje się strumieniami na co drugiej stronie – odkładają książkę i szukają kolejnej, w której autor uczyni zadość ich wymaganiom i nastąpi przerost krwi nad treścią. To powieść dla tych, którzy lubią podnosić kwestie, które jedynie podsuwają bohaterowie i stawiać pytania, na których odpowiedzi trzeba będzie szukać poza lekturą. Ci znajdą w „Człowieku pana ministra” obydwa wyzwania. Kulisy uczelnianych sporów i rywalizacji, chora ambicja, polityczne zagrywki i wszechobecna manipulacja – to wszystko, co doskonale znamy z życia codziennego, znajdziemy i na kartach tej książki. Jeśli miałabym porównać do czegoś powieść Michala Sýkory, to na pewno do brytyjskiego serialu „Broadchurch” albo duńskiego „Forbrydelsen”, gdzie zbrodnia jest jedynie punktem wyjścia do ujawniania sekretów niewielkiej – jak się okazuje – społeczności, która będzie musiała się zmierzyć z własnymi demonami. Autor umiejętnie przeplata wątki zawodowe z prywatnymi szczegółami z życia poszczególnych bohaterów, nie zaniedbując żadnej z postaci, nawet tych pozostających na dalszych planach. Dzięki temu Sýkora wpuszcza nas do swojego mikroskopijnego, tworzonego z pieczołowitością niczym wiernie odwzorowującą rzeczywistość makietę świata powieści, w którym możemy się zanurzyć na dobre i przyjąć za własny. Dzięki temu czuejmy się tak, jakby zbrodnia wydarzyła się tuż za rogiem.

 

Michal Sýkora przynosi nam kawał dobrej literatury, i to nie tylko kryminalnej, ale i społecznej. Dajcie się zabrać do Ołomuńca. Ja właśnie stamtąd wracam i… chyba wybiorę się raz jeszcze.

 

TYTUŁ:  CZŁOWIEK PANA MINISTRA
AUTOR: MICHAL
SÝKORA
PRZEKŁAD: MARTYNA M. LEMAŃCZYK
WYDAWNICTWO: 
AFERA
ROK WYDANIA: 2021


  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Statystyki wizyt:



Recenzje

Wywiady

Artykuły