U Pana Radyjko za piecem
Umie Marek Niedźwiecki opowiadać. Można go
słuchać jak radia, nawet jeśli są to historie, które tak naprawdę dobrze znamy.
„Dyrdymarki” to ciepłe i dowcipne opowiastki naszego ulubionego radiowca, które
wybiera się z książki jak czekoladki z pudełka. Którą by się nie wyciągnęło,
każda będzie smakować.
Marek Niedźwiecki
udowodnił, że gawędzić potrafi jak nikt. I to nie tylko w radiu. Trzy
poprzednie książki pokazują, że również w opowieściach literackich jest
mistrzem. I tak jest z „Dyrdymarkami”, które są idealnym określaniem na te
krótkie opowiastki, które w radiu pewnie pełniłyby rolę anegdot zapodawanymi między
kolejnymi piosenkami.
Tę
książkę radzę czytać we fragmentach, odkładając i znów do niej wracając. Tylko
tak będziecie mieli okazję podelektować się historyjkami z życia Marka Niedźwieckiego.
W przeciwnym wypadku skończycie „Dyrdymarki” szybko, a to dlatego że i lektura
nie jest za długa, i czyta się ją błyskawicznie. Sama tego doświadczyłam.
Zorientowałam się w połowie książki, że za szybko mi idzie i zaraz skończę. A
skończyć nie chciałam. Dlatego postanowiłam opracować metodę czytania Niedźwieckiego:
co jakiś czas i po małym kawałku. Jak smaczne ciastko.
Autor
zaczyna od trudnego dla niego momentu, czyli pożegnania się z Trójką. Poznajemy
nie tylko okoliczności jego odejścia, ale zaglądamy za kulisy tego, co się
wtedy działo i co Niedźwiecki w związku z tym przeżywał. Potem cofamy się w czasie
i poznajemy koleje losy autora od wyjazdu z ukochanego Szadka w wielki świat. „Lubię
wracać do miejsc, które mnie lubią” – mówi i oprowadza nas zarówno po Holandii czasów
komunistycznych, jak współczesnej Australii. Opowiada o kolekcjonowaniu „Sztandaru
Młodych” i butelce wódki, która podarował Lionelowi Richie, a która uratowała
imprezę muzyka. O kotletach mielonych piwie o smaku mango i Madonnie, która
lubiła polskie pierogi. Niedźwiecki przeskakuje z tematu na temat, mieszając
anegdoty muzyczne z przygodami z jego życia prywatnego i prowadząc nas do końca
książki, która niestety kończy się za szybko.
„Dyrdymarki” to interesująca pozycja nie tylko dla słuchaczy Marka Niedźwieckiego, ale także dla każdego, kto chciałby chociaż na chwilę przenieść się do świata tak odległego, od tego, który dzisiaj mamy za oknem: przyjaznego i przyzwoitego, bo i widzianego okiem człowieka przyjaznego i przyzwoitego. Polecam do kawy, ciastka i smuteczków.
TYTUŁ: DYRDYMARKI
AUTOR: MAREK
NIEDŹWIECKI
WYDAWNICTWO: WIELKA LITERA
ROK WYDANIA: 2020
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz