Do not (get) rape(d)
Gwałt nie kończy się w momencie, kiedy gwałciciel odchodzi. Jest
kontynuowany przez policję podczas przesłuchań, otoczenie – w większości
przypadków stojące po stronie sprawcy – i społeczeństwo, ignorujące,
bagatelizujące albo wręcz negujące istnienie tego przestępstwa.
Jona Krakauera "Missoula. Gwałty w amerykańskim
miasteczku uniwersyteckim" to bardzo ważny reportaż opisujący zjawiska
zgwałceń na kampusach uniwersyteckich na przykładzie Missouli (która otrzymała
niechlubny przydomek „stolicy gwałtów”) i dociekający jego przyczyn. Autor
przedstawia sprawy kilku studentek, które padły ofiarą gwałtu (bądź gwałtów),
dokonanego z reguły przez znanych im sprawców, którzy dodatkowo byli
zawodnikami hołubionej przez lokalną społeczność drużyny futbolowej. Krakauer
oddaje głos dziewczętom, ale także przytacza raporty policyjne i zapisy
przesłuchań. Równocześnie przedstawia tło społeczne i obyczajowe amerykańskiego
miasteczka, ale i działanie amerykańskiego systemu sprawiedliwości.
Gwałt okazuje się być jedynym przestępstwem, którego
zajście jest najczęściej kwestionowane, a wiarygodność zeznań ofiary jest
najbardziej podważana. Wystarczy wspomnieć pierwsze pytanie, które usłyszała
podczas zgłaszenia przestępstwa jedna z ofiar: Czy masz chłopaka? Nie, a dlaczego
pytasz? – padło w odpowiedzi. Bo
dziewczęta, które są w związkach, często próbują w ten sposób zatuszować swoją
zdradę – wyjaśnia policjant. Jon Krakauer skupia się po równo na samym
przestępstwie, jak i na tym, co dzieje się po nim, zarówno w przypadku
zgłoszenia, jak i niezgłoszenia gwałtu, podkreślając, że do niezgłoszenia tego
przestępstwa dochodzi aż w 80 proc. przypadków (dokonywanych, porównywalnie, w
80 proc. przez osoby znane ofierze) właśnie z powodu obawy przed
kwestionowaniem zeznań i sugerowaniu/narzucaniu opinii o tym, że gwałtu nie
było (kobieta wyraziła zgodę) albo główną jej przyczyną była nie chęć jego
popełnienia przez mężczyznę, ale stan ofiary (upojenie alkoholowe, utrata
przytomności, sam fakt brania udziału w imprezie studenckiej lub samo
przebywanie w tym samym pokoju, co sprawca).
"Missoula. Gwałty w amerykańskim miasteczku
uniwersyteckim" to mocna lektura, która – mam nadzieję – skłoni do
refleksji, dlaczego gwałt jest najczęściej kwestionowanym przestępstwem i
dlaczego dziewczęta są pouczane, że mają nie dać się zgwałcić, a chłopców nikt
nie poucza, że nie należy gwałcić.
W dokładnie ten sam co książka Jona Krakauera nurt
wpisuje się film „Promising Young Woman” w reż. Emerald Fennell z rewelacyjną
Carey Mulligan w roli tytułowej. Fennell znalazła wyjątkowy sposób na pokazanie
problemu szeroko pojętego „date rape”, który to sposób daleki jest od brutalności, ale i
od zbytniej emocjonalności w jego przedstawianiu. Zaskakującym jest
wykorzystaniu do tego celu konwencji czarnej komedii przy jednoczesnym
maksymalnie poważnym podejściu do kwestii gwałtu na kampusach uniwersyteckich,
jak również do samej kultury gwałtu.
Cassie (Carey Mulligan) to tytułowa obiecująca młoda
kobieta, która w ciągu tygodnia pracuje w małej kawiarni serwującej podłą kawę,
a w weekendy zamienia się w podpitą dziewczynę, która daje się zabrać do domu
„miłemu” chłopcu. W rzeczywistości Cassie udaje, że jest pijana, żeby dać
każdemu z tych „sympatycznych” młodzieńców, którzy utożsamiają nietrzeźwość z
przyzwoleniem, nauczkę. Jak się okazuje, jest to rodzaj zemsty za to, że jej
najlepsza przyjaciółka została zgwałcona przez kolegę ze studiów podczas jednej z imprez, i to na oczach
całego studenckiego towarzystwa. To, jak sprawy potoczyły
się po gwałcie, można się tylko domyślić: sprawca/sprawcy nie został/zostali
ukarany/ukarani, Nina nie poradziła sobie z traumą, a Cassie żyje z poczuciem winy,
że nie było jej wtedy z przyjaciółką i nie zapobiegła tragedii. Z obiecującej
studentki medycyny zamienia się w udręczoną i zobojętniałą młodą kobietę, która
nie potrafi ruszyć dalej. Jej pragnienie zemsty traci na sile, kiedy ponownie
spotyka znajomego ze studiów, Ryana (Bo Burnham), który zdaje się przywracać jej
chęć do życia i sprawia, że zaczyna ona inaczej postrzegać mężczyzn niż tylko jako seksualnych
predatorów. Niestety, to wszystko nie jest takie proste…
Emerald Fennell doskonale poradziła sobie z tym trudnym tematem, pokazując – dzięki konwencji, jaką przyjęła – że nic nie jest takim, na jakie wygląda. To nie jest prosta historia o zbrodni i karze (a właściwie o zbrodni i zemście), ale przewrotna opowieść o tym, że to, co nam się zdaje, albo co wiemy, ma się nijak do rzeczywistości. „Promising Young Woman” to twardy karmelek z kwaśnym nadzieniem. Określenie „nice guy”, które bardzo często pojawia się w dialogach, już nigdy nie będzie brzmiało dla nas tak samo jak wcześniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz