czwartek, 17 grudnia 2020

PROF. KRASZEWSKI: JEŚLI TŁUMACZ ROZUMIE I KOCHA TO, CO CHCE PRZEŁOZYĆ, TO JUŻ POŁOWA SUKCESU

Jeśli tłumacz rozumie i kocha to, co chce przełożyć, to już połowa sukcesu

         Prof. Charles S. Kraszewski


Pański przekład jest pierwszym tłumaczeniem "Dziadów" na język angielski. Jakie trudności napotkał Pan na swojej drodze, przystępując do tłumaczenia? 

 

Należy sprecyzować to stwierdzenie. Moje Dziady nie są jedynym przekładem na język angielski: istnieją także częściowe tłumaczenia pióra G. Potockiego i mojego przyjaciela śp. Harolda Segla; stanowią jednak pierwsze tłumaczenie całości, tzn. od „Widowiska” (cz. I), poprzez części II i III (z „ustępami”) po cz. IV.  Na pewno są pierwszym tłumaczeniem, w którym części następują w numerycznej kolejności, a nie (jak najczęściej) II – IV – III.  Nie przypominam sobie szczególnie wielkich trudności.  To zasługa Mickiewicza, który pisze nie tylko pięknie, ale też bardzo klarownie.  Z doświadczenia wielu lat mogę powiedzieć, że jeśli tłumacz kocha tekst, który tłumaczy, akt tłumaczenia staje się zabawą i to znacznie ułatwia zadanie.  Jestem przede wszystkim tłumaczem literackim; specjalizuję się w dramatach i poezji. Najczęściej więc tłumaczę rzeczy, które mi się osobiście podobają.  Jako zawodowy tłumacz jednak od czasu do czasu pracuję nad mniej interesującymi tekstami; w takich wypadkach „trudności” mogą nastąpić.  Mickiewicza kocham od dawna; jest i wielkim zaszczytem, i frajdą odtworzyć jego utwory w języku angielskim, więc, jak powiedziałem wcześniej, takie przekłady nie są „trudne.”

 

Jak  należało przygotować anglojęzycznego czytelnika, który tak naprawdę nie miał pojęcia o kulturze polskiej, zwłaszcza w czasie epoki romatyzmu?

 

Polacy mają nie zawsze chwalebny zwyczaj patrzenia na utwory poetyckie przez pryzmat narodowości.  To zrozumiałe, ze względu na trudne okresy historyczne naszego kraju, ale to może też prowadzić do wypaczenia. Czy czytelnik anglojęzyczny potrzebuje specjalnego „przygotowania,” żeby rozumieć Puszkina? Albo Goethego?  Mickiewicz jest kimś większym niż wieszczem narodowym; jest poetą tej samej rangi co Puszkin, Goethe i nawet Dante – jest „wielkim Europejczykiem,” jak powiedziałby T. S. Eliot. Jego utwory, szczególnie te najważniejsze Dziady, mają znaczenie o wiele szersze niż specyfika polska lub romantyczna.  To, co Gustaw/Konrad mówi o miłości w Dziadach, jest czymś bardziej wszechstronnym, aniżeli można byłoby wywnioskować ze zwyczajnej interpretacji przemiany bohatera z Gustawa w Konrada jako przejście od „samolubnej” miłości do jednej kobiety do „ofiarnej” miłości do całego narodu.  Bohater (zarówno jako Konrad w cz. III i Gustaw w cz. IV) wyraża podstawową, powszechną miłość do całej ludzkości.  Nie potrzeba specjalnego przygotowania, żeby dostrzec to, co według mnie jest wielkim przesłaniem Dziadów, tj. (tak jak u Dantego) pojęcie świętych obcowania.  Szczególnie jeśli się czyta Dziady tak, jak logika sugeruje: I - II - III - IV, a nie II - IV - III (z pominięciem I). Dokładnie jak Faust Goethego, i jeszcze bardziej Boska komedia Dantego, Dziady Mickiewicza są skierowane do ludzi wszelkiego pokroju, wszystkich języków i czasów.  Oczywiście, odnoszą się także do sytuacji w Polsce tamtych czasów, zatem tu trzeba „przygotować” niepolskiego czytelnika w właściwy sposób do takich tematów prawdopodobnie mu nieznanych.  Po to są wstępy.  Jeśli chodzi o Część III, czy niepolski czytelnik będzie w stanie rozszyfrować widzenie ks. Piotra, jeśli nie zna odpowiednego kontekstu historycznego, nie tylko okresu samego, ale kontekstu pojęcia „polskiego mesjanizmu”?  Nie trzeba się bać sprzeciwiać się tradycyjnym rozumieniom tekstów jak Wielka Improwizacja.  Ci, którzy chcą zrobić z tego wspaniałego monologu jakieś cri de coeur wielkiego patrioty, zapominają (naumyślnie?), że w chwili wygłoszenia Improwizacji, Konrad jest umysłowo chory — jest dosłownie w posiadaniu diabła. O wiele ważniejszy ustęp, dla rozumienia zamiaru autorskiego samego Mickiewicza, znajduje się w tej o wiele mniejszej, często pominiętej przez krytyków scenie, kiedy spotkawszy ks. Piotra zaraz przed zesłaniem w głąb Imperium, Konrad podaje mu sygnet w geście małego, ale praktycznego miłosierdzia. W ogóle, w wszelkich kwestiach dotyczących narodowej treści Dziadów, należy pamiętać, co sam Mickiewicz powiedział o dramacie słowiańskim (który sam powołał do życia w formie Sceny Monumentalnej): „sztuka dramatyczna nie polega ani na teatrze, ani na dekoracjach, ale przeciwnie, wszystkie te przymioty powinny wynikać z myśli poetyckiej; na koniec, że należy poetom niezmiernie skrupulatnie, bogobojnie używać… świata nadprzyrodzonego.” Arcyważne słowa, bez których trudno właściwie rozumieć tradycję polskiego dramatu monumentalnego, i odnoszą się nie tylko do Dziadów, ale także do Krasińskiego, Słowackiego, Wyspiańskiego i Kantora.

 

Które fragmenty "Dziadów" były dla Pana największym wyzwaniem jako dla tłumacza? 

 

Tłumacz poetycki jest bardziej medium niż filologiem. Ale nie chcę powtórzyć tego samego, co wyżej już wspomniałem.  Największym wyzwaniem dla tłumacza, który przekłada utwory poety rangi Mickiewicza jest to, żeby odtworzyć w innej szacie językowej piękno oryginalnej wypowiedzi.  Nie wiem, czy w jakiejkolwiek mierze sprostałem temu zadaniu; taki osąd nie należy do mnie.

 

Jakim językiem - jeśli chodzi o tłumaczenie - jest język polski? Jak trudny jest to język i jakie stawia wyzwania?

 

Najtrudniejszym językiem, jaki ja znam dla twórczości poetyckiej, jest język angielski.  Z prostego powodu;  w języku polskim, będącym językiem fleksyjnym, jest więcej miejsca na popis syntaktyczny — kolejność słów, rymu, itp. Więc to jest wyzwanie dla tłumacza angielskojęzycznego — takie borykanie się z „językiem docelowym.”  W moim doświadczeniu, które obejmuje czeski i słowacki, jak też polski, jeśli tłumacz rozumie i kocha to, co chce przełożyć, to już połowa sukcesu.


Rozmawiała Karina Bonowicz

 

Charles S. Kraszewski – profesor języka angielskiego, doktor nauk humanistycznych. Obronił doktorat z literatury porównawczej na The Pennsylvania State University, gdzie specjalizował się w literaturach: polskiej, czeskiej i francuskiej. Otrzymał dwa stypendia Fulbrighta, studiował i wykładał na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, zanim objął obecne stanowisko w King's College. Lubi prowadzić kursy wykraczające poza kanony amerykański i brytyjski. Oprócz prac naukowych wydał trzy tomy poezji i wiele przekładów poezji i dramatu. Jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich (Kraków) i Związku Pisarzy Polskich za Granicą (Londyn); w 2013 roku otrzymał Nagrodę tej organizacji za Propagowanie Kultury Polskiej.




1 komentarz:

  1. Świetny tekst. Dzięki! Moim zdaniem śmiało można zaufać także Tłumaczenia Warszawa. Szybko i sprawnie realizują każde zlecenie.

    OdpowiedzUsuń

Statystyki wizyt:



Recenzje

Wywiady

Artykuły