Jeśli tłumacz rozumie i kocha to, co chce przełożyć, to już połowa sukcesu
Prof. Charles S. Kraszewski
Pański przekład
jest pierwszym tłumaczeniem "Dziadów" na
język angielski. Jakie trudności napotkał Pan na swojej drodze, przystępując do
tłumaczenia?
Należy
sprecyzować to stwierdzenie. Moje Dziady nie są jedynym przekładem na
język angielski: istnieją także częściowe tłumaczenia pióra G. Potockiego i
mojego przyjaciela śp. Harolda Segla; stanowią jednak pierwsze tłumaczenie
całości, tzn. od „Widowiska” (cz. I), poprzez części II i III (z „ustępami”) po
cz. IV. Na pewno są pierwszym
tłumaczeniem, w którym części następują w numerycznej kolejności, a nie (jak najczęściej)
II – IV – III. Nie przypominam sobie szczególnie
wielkich trudności. To zasługa
Mickiewicza, który pisze nie tylko pięknie, ale też bardzo klarownie. Z doświadczenia wielu lat mogę powiedzieć, że
jeśli tłumacz kocha tekst, który tłumaczy, akt tłumaczenia staje się zabawą i
to znacznie ułatwia zadanie. Jestem
przede wszystkim tłumaczem literackim; specjalizuję się w dramatach i poezji.
Najczęściej więc tłumaczę rzeczy, które mi się osobiście podobają. Jako zawodowy tłumacz jednak od czasu do czasu
pracuję nad mniej interesującymi tekstami; w takich wypadkach „trudności” mogą
nastąpić. Mickiewicza kocham od dawna;
jest i wielkim zaszczytem, i frajdą odtworzyć jego utwory w języku angielskim,
więc, jak powiedziałem wcześniej, takie przekłady nie są „trudne.”
Jak należało przygotować anglojęzycznego czytelnika, który tak naprawdę nie miał pojęcia o kulturze
polskiej, zwłaszcza w czasie epoki romatyzmu?
Polacy
mają nie zawsze chwalebny zwyczaj patrzenia na utwory poetyckie przez pryzmat
narodowości. To zrozumiałe, ze względu
na trudne okresy historyczne naszego kraju, ale to może też prowadzić do
wypaczenia. Czy czytelnik anglojęzyczny potrzebuje specjalnego „przygotowania,”
żeby rozumieć Puszkina? Albo Goethego?
Mickiewicz jest kimś większym niż wieszczem narodowym; jest poetą tej
samej rangi co Puszkin, Goethe i nawet Dante – jest „wielkim Europejczykiem,”
jak powiedziałby T. S. Eliot. Jego utwory, szczególnie te najważniejsze Dziady,
mają znaczenie o wiele szersze niż specyfika polska lub romantyczna. To, co Gustaw/Konrad mówi o miłości w Dziadach,
jest czymś bardziej wszechstronnym, aniżeli można byłoby wywnioskować ze zwyczajnej
interpretacji przemiany bohatera z Gustawa w Konrada jako przejście od
„samolubnej” miłości do jednej kobiety do „ofiarnej” miłości do całego
narodu. Bohater (zarówno jako Konrad w
cz. III i Gustaw w cz. IV) wyraża podstawową, powszechną miłość do całej ludzkości. Nie potrzeba specjalnego przygotowania, żeby
dostrzec to, co według mnie jest wielkim przesłaniem Dziadów, tj. (tak
jak u Dantego) pojęcie świętych obcowania.
Szczególnie jeśli się czyta Dziady tak, jak logika sugeruje: I -
II - III - IV, a nie II - IV - III (z pominięciem I). Dokładnie jak Faust
Goethego, i jeszcze bardziej Boska komedia Dantego, Dziady
Mickiewicza są skierowane do ludzi wszelkiego pokroju, wszystkich języków i
czasów. Oczywiście, odnoszą się także do
sytuacji w Polsce tamtych czasów, zatem tu trzeba „przygotować” niepolskiego
czytelnika w właściwy sposób do takich tematów prawdopodobnie mu
nieznanych. Po to są wstępy. Jeśli chodzi o Część III, czy niepolski
czytelnik będzie w stanie rozszyfrować widzenie ks. Piotra, jeśli nie zna
odpowiednego kontekstu historycznego, nie tylko okresu samego, ale kontekstu
pojęcia „polskiego mesjanizmu”? Nie
trzeba się bać sprzeciwiać się tradycyjnym rozumieniom tekstów jak Wielka
Improwizacja. Ci, którzy chcą zrobić z
tego wspaniałego monologu jakieś cri de coeur wielkiego patrioty,
zapominają (naumyślnie?), że w chwili wygłoszenia Improwizacji, Konrad jest umysłowo
chory — jest dosłownie w posiadaniu diabła. O wiele ważniejszy
ustęp, dla rozumienia zamiaru autorskiego samego Mickiewicza, znajduje się w
tej o wiele mniejszej, często pominiętej przez krytyków scenie, kiedy
spotkawszy ks. Piotra zaraz przed zesłaniem w głąb Imperium, Konrad podaje mu
sygnet w geście małego, ale praktycznego miłosierdzia. W ogóle, w wszelkich
kwestiach dotyczących narodowej treści Dziadów, należy pamiętać, co sam
Mickiewicz powiedział o dramacie słowiańskim (który sam powołał do życia w formie
Sceny Monumentalnej): „sztuka dramatyczna nie polega ani na teatrze, ani na
dekoracjach, ale przeciwnie, wszystkie te przymioty powinny wynikać z myśli
poetyckiej; na koniec, że należy poetom niezmiernie skrupulatnie, bogobojnie
używać… świata nadprzyrodzonego.” Arcyważne słowa, bez których trudno właściwie
rozumieć tradycję polskiego dramatu monumentalnego, i odnoszą się nie tylko do Dziadów,
ale także do Krasińskiego, Słowackiego, Wyspiańskiego i Kantora.
Które fragmenty "Dziadów" były dla Pana największym wyzwaniem jako
dla tłumacza?
Tłumacz
poetycki jest bardziej medium niż filologiem. Ale nie chcę powtórzyć tego samego,
co wyżej już wspomniałem. Największym
wyzwaniem dla tłumacza, który przekłada utwory poety rangi Mickiewicza jest to,
żeby odtworzyć w innej szacie językowej piękno oryginalnej wypowiedzi. Nie wiem, czy w jakiejkolwiek mierze sprostałem
temu zadaniu; taki osąd nie należy do mnie.
Jakim językiem
- jeśli chodzi o tłumaczenie - jest język polski? Jak trudny jest to język
i jakie stawia wyzwania?
Najtrudniejszym
językiem, jaki ja znam dla twórczości poetyckiej, jest język angielski. Z prostego powodu; w języku polskim, będącym językiem fleksyjnym,
jest więcej miejsca na popis syntaktyczny — kolejność słów, rymu, itp. Więc to
jest wyzwanie dla tłumacza angielskojęzycznego — takie borykanie się z
„językiem docelowym.” W moim
doświadczeniu, które obejmuje czeski i słowacki, jak też polski, jeśli tłumacz
rozumie i kocha to, co chce przełożyć, to już połowa sukcesu.
Rozmawiała Karina Bonowicz
Charles
S. Kraszewski – profesor języka angielskiego, doktor nauk
humanistycznych. Obronił doktorat z literatury porównawczej na The Pennsylvania
State University, gdzie specjalizował się w literaturach: polskiej, czeskiej i
francuskiej. Otrzymał dwa stypendia Fulbrighta, studiował i wykładał na
Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, zanim objął obecne stanowisko w King's
College. Lubi prowadzić kursy wykraczające poza kanony amerykański i brytyjski.
Oprócz prac naukowych wydał trzy tomy poezji i wiele przekładów poezji i
dramatu. Jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich (Kraków) i Związku
Pisarzy Polskich za Granicą (Londyn); w 2013 roku otrzymał Nagrodę tej
organizacji za Propagowanie Kultury Polskiej.
Świetny tekst. Dzięki! Moim zdaniem śmiało można zaufać także Tłumaczenia Warszawa. Szybko i sprawnie realizują każde zlecenie.
OdpowiedzUsuń