(Nie)ulubiony kraj świata
Czy świat rzeczywiście potrzebuje więcej
Kanad, jak twierdzi Bono z U2? Pewnie tak, jeśli będziemy patrzeć na ten kraj
przez pryzmat syropu klonowego i kolorowych skarpetek premiera Trudeau. Jeśli
jednak popatrzymy na niego tak jak Joanna Gierak-Onoszko w książce „27 śmierci
Toby’ego Obeda”, i syrop klonowy nam zgorzknieje.
To, co
opisuje Gierak-Onoszko, nie pasuje do pocztówki z klonowym liściem. Tak samo
jak opowieść o rdzennej kanadyjskiej ludności, która była asymilowana – i to
dosłownie – krzyżem i pejczem nie pasuje do przyjemnej dla ucha historii Ani z Zielonego
Wzgórza. Temat, którego podjęła się autorka, był nadmieniony chociażby w
książce Katarzyny Wężyk „Kanada. Ulubiony kraj świata”, ale polskiemu czytelnikowi
jest on raczej obcy. Nie da się ukryć,
że wciąż żyjemy stereotypami dotyczącymi Kanady, która jawi się nam jako kraj
mlekiem i miodem płynący, zwłaszcza po objęciu władzy przez premiera Justina Trudeau,
który stał się wizytówką współczesnego Kraju Klonowego Liścia. Tymczasem nie
wszystko złoto, co się świeci. I ulubiony kraj świata ma swoje za uszami.
Joanna
Gierak-Onoszko poświęciła dwa lata, żeby odnaleźć rdzennych Kanadyjczyków i
oddać im głos. Nie tym, których reprezentantem jest nowa gwiazda popkultury,
czyli premier Trudeau, ale tym, których nazwano lekceważąco Indianami i Eskimosami
i traktowano jako jarmarczną rozrywkę, czyli pierwszym narodom Kanady. Tym,
których przedstawicieli na siłą odbierano rodzicom, a potem tak długo wypędzano
rdzenność w imię Boże przy pomocy tortur i gwałtów, dopóki ich nie złamano.
Albo nie zabito. Gierak-Onoszko daje przemówić swoim bohaterom. Rdzennym chłopcom
i dziewczynkom, którzy w tzw. szkołach z internatem byli gwałceni i zmuszani do
oglądania gwałtów na kolegach i koleżankach, jak również stanowili rozrywkę
dla księży i zakonnic lubujących się w coraz to bardziej wymyślnych torturach z sadzeniem
na krześle elektrycznym i zjadaniem własnych wymiocin włącznie. Rdzennym
kobietom, które były i są brane siłą jak przydrożne jabłka, bo się należą
każdemu mężczyźnie. Rdzennym mężczyznom, którzy dziedziczą przemoc po rodzicach,
którzy sami będąc „ocaleńcami” (czyli tymi, którzy uszli z życiem z internatów mających
na celu wyplenienie rdzenności z rdzennych Kanadyjczyków) nie umieją przekazać
swoim dzieciom niczego innego niż tylko prawa twardej pięści.
Biali sączyli w nas ten jad całymi latami.
Próbowali narzucić nam swoje myślenie, swoją kulturę i swój język. To
niepojęte, że w Ameryce świętuje się Columbus Day, dzień upamiętniający „odkrycie”
Ameryki przez Krzysztofa Kolumba. Przecież to był Hitler naszej Żółwiej Wyspy.
Czy wy w tej waszej Europie stawiacie Hitlerowi pomniki? Świętujecie jego
święto? (…) Zniszczyliście nasze domy, rozwaliliście nasze rodziny. A teraz w
ramach jakiejś perwersji litujecie się nad nami i chcecie się pojednać. Jak?
Tatuując sobie nasze święte znaki ma dupie? (Rozdział "Tatuaże Toby'ego Sicksa")
Cieszę
się, że autorka zrezygnowała z tytułu „Nieutuleni”. Nie dość, że byłby ckliwy,
to jeszcze generalizujący. A siłą tej książki jest właśnie to, że autorka
przedstawia każdego z bohaterów jako osobną jednostkę (co widać po tytułach
rozdziałów), której historia jest jedyna i niepowtarzalna. I nawet jeśli ich
doświadczenia są zbliżone, to każdy z nich przeżywa je na własny sposób i
inaczej sobie z nimi radzi. Bo dla każdego z nich jego życie to całe stu
procent, a nie jeden ze stu, jak chcieliby ci, dla których rdzenni Kanadyjczycy
są jedynie cyframi w raportach dotyczących zabójstw i przemocy.
Wokalista U2,
który bardzo często pokazuje się z premierem Trudeau, jest autorem hasła „Świat potrzebuje więcej
Kanady!” Jednak – jak mówi autorka – nie wszyscy chcą brać udział w tej
imprezie. I ja też coraz mniej mam na to ochotę. Przynajmniej dopóki Kanada
zamiast dużo mówić o krzywdzie rdzennych narodów, zacznie jej przeciwdziałać.
TYTUŁ: 27 ŚMIERCI TOBY’EGO
OBEDA
AUTOR: JOANNA
GIERAK-ONOSZKO
ROK WYDANIA: 2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz