Królowa jest tylko jedna: inteligencja
Kobieta powinna być albo ładna i głupia,
albo brzydka i inteligentna. A co z Beth Harman, zwłaszcza graną w serialu
Netfliksa przez równie urodziwą, co utalentowaną Anyę Taylor-Joy? Z takimi
kobietami nie wiadomo co zrobić. Tak jak z genialną i piękną szachistką z przeniesionej
właśnie na mały ekran powieści „Gambit królowej” Waltera Tevisa.
Nie
wiem, gdzie ta książka była, kiedy miałam osiem lat. Ani kiedy miałam lat szesnaście.
Nie miałam o niej również pojęcia jako dwudziestolatka. Szkoda. Bo byłaby to
idealna lektura dla dziewcząt takich jak ja: niecierpiących Małgorzaty
Musierowicz i czytających „Tomka na Czarnym Lądzie”, gdzie nie było ani jednej inteligentnej
dziewczyny, nie mówiąc już o tym, że nie było tam żadnej dziewczyny. Dlatego
dziś bez wahania podsunęłabym tę książkę każdej dziewczynie. Dawno żadna z lektur
nie pokazała mi, jak piękna jest inteligencja. Kobieca inteligencja.
Osierocona
przez matkę ośmioletnia Beth trafia do domu dziecka, gdzie z miejsca zakochuje
się w dwóch rzeczach: tabletkach na uspokojenie i… szachach. Pierwsze są jej
serwowane jako bonus do surowego wychowania, jakie otrzymuje w sierocińcu,
drugie zostają odkryte przypadkiem, kiedy podpatruje grającego w nie w piwnicy
woźnego. Beth nie tylko zaczyna się fascynować grą w szachy, ale odkrywa, że
jest w niej nie do pobicia. Jak się łatwo domyślić, genialna dziewczynka błyskawicznie
będzie się piąć po kolejnych szczeblach kariery szachistki. No właśnie… Szachistki.
Mamy lata pięćdziesiąte ubiegłego wieku i kobieta do szachów pasuje jak pięść
do nosa. Dla Beth nie ma to jednak żadnego znaczenia. Ona nie widzi żadnego
braku równouprawnienia wokół siebie, bo szachy są grą, która nie zna podziału
na płeć. Tak samo zresztą jak inteligencja. I o tym jest właśnie „Gambit
królowej”. O tryumfie inteligencji. O pochwale inteligencji. O pochwale
inteligencji pięknej kobiety. Takiej, która nie udaje głupszej, niż jest, żeby
żaden mężczyzna nie poczuł się, broń Boże, urażony, a inną kobietę nie zalała
żółć.
I tak właśnie
oddaje tę postać Anya Taylor-Joy (rewelacyjny w "The Witch" Roberta Eggersa) w miniserialu Netfliksa, który powstał na
postawie powieści Tevisa. Beth w jej wykonaniu jest twarda i szorstka, ale
jednocześnie pełna wdzięku i gracji. Silna przed szachownicą, bezradna wobec
codzienności. Bo jak mówią, nie ma geniuszu bez ziarna szaleństwa. Dla mnie to
raczej prosty matematyczny rachunek: jeśli wlejemy litr wody do filiżanki, coś
się nam wyleje, prawda?
To tylko gra – mówi Beth do dziennikarki, która próbuje położyć ją na kozetkę i wytłumaczyć jej zachwyt nad szachami niepoukładanymi relacjami z rodzicami i otoczeniem. Żałuję, że w serialu, która co prawda jest dość wierną adaptacją, za wszelką cenę próbuje się dopatrywać niestabilności emocjonalnej i uzależnień Beth w relacjach rodzinnych albo w raczej ich braku. Powieść pokazuje, że nie można być geniuszem w każdej dziedzinie, zwłaszcza jeśli chodzi o prozę życia.
Jeśli
ktoś myśli, że szachy są nudne, powinien i przeczytać, i obejrzeć pojedynek Beth
Beth
mówi o szachach, że pozwalają jej przejąć kontrolę i być panią sytuacji.
Zupełnie jak w życiu. A że Elisabeth Harman naprawdę nie istniała? To naprawdę
tylko drobny szczegół. Myślę, że takich dziewczyn było i nadal jest mnóstwo.
Tylko jeszcze nie doszły do głosu.
Chciałabym,
żeby świat miał więcej Beth Harman. I tych, których nie przeraża kobieca
inteligencja, zwłaszcza ta w pięknej oprawie.
TYTUŁ: THE QUEEN’S
GAMBIT
AUTOR: WALTER TEVIS
WYDAWNICTWO: VINTAGE BOOKS
ROK WYDANIA: 2003
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz