środa, 13 maja 2020

VOJTĚCH MATOCHA, TRUCHLIN

Czeski Harry Potter, czyli mali Einsteini na tropie

Zapomnijcie na chwilę o Harrym, Ronie i Hermionie. Jirka, En i Tonda to nowi bohaterowie młodzieżowi na miarę naszych czasów. Trzymam kciuki, żeby Vojtěch Matocha odniósł taki sukces czytelniczy jak J. K. Rowling, bo lepszej książki dla młodzieży od czasów „Harry’ego Pottera” nie udało mi się od tamtej pory przeczytać. A było to dwie dekady temu.

Na Truchlinie czas się zatrzymał. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta. Jeśli masz zegarek na baterie, to nigdy nie dowiesz się, która godzina, bo… nie działa elektryczność. I nikt nie wie, jaka jest tego przyczyna. To znaczy, prawie nikt...

Truchlin to dzielnica Pragi, która znajduje się na pograniczu dwóch światów: realnego i nadprzyrodzonego, jasnego i mrocznego, racjonalnego i niezrozumiałego. Umowną granicą jest elektryczność, która nie działa na Truchlinie, a jest dostępna dla pozostałych części Pragi. Niestety, na tym się nie kończy. Truchlin zaczyna się stopniowo rozszerzać, połykając powoli stolicę Czech i pogrążając ją w ciemnościach. Na trop tajemnicy mrocznej dzielnicy zupełnie przypadkiem wpada Jirka, który wraz z dwójką przyjaciół (chłopczycą Anastazją, która woli być nazywana En) oraz Tondą zostaje wplątany w rozgrywkę, od której zależą losy nie tylko Pragi i Czech, ale i być może całego świata. A wszystkiemu patronuje duch Tesli, Einsteina i wielkich odkryć z dziedziny matematyki, fizyki i chemii, a to dzięki kluczowej postaci geniusza Dalibora Nápravníka i jego niezwykłego wynalazku.

Powieść Matochy łączy w sobie konwencję powieści grozy z tradycją młodzieżowej literatury detektywistycznej, której bohaterami są dzieci albo młodzież, ale wzbogacona jest o oryginalne odniesienia do nauk ścisłych i największych odkryć w tej dziedzinie. Przywodzi na myśl „Szatana z siódmej klasy” Kornela Makuszyńskiego czy „Pana Samochodzika” Zbigniewa Nienackiego, ale w zdecydowanie uwspółcześnionej wersji. To, co urzeka mnie najbardziej w książce Vojtěch Matocha, oprócz – rzecz jasna – przejrzystej konstrukcji i precyzji w budowaniu fabuły oraz stopniowaniu napięcia (czemu nie należy się dziwić, wszak autorem jest matematyk!), to stawianie nacisku na walor edukacyjny literatury młodzieżowej. „Truchlin” nie tylko odświeża pamięć o wielkich wynalazcach (historia Dalibora i Anny przywodzi na myśl szczęśliwszą wersję historii małżeństwa Alberta Einsteina i Milevy Marić), ale także kształtuje zupełnie nowy model bohatera powieści dla dzieci i młodzieży: inteligentnego i radzącego sobie w każdej sytuacji nerda, którego największą bronią jest głowa na karku. Jednocześnie autor głosi kult nauki i wiedzy, przeciwstawiając go królującemu dzisiaj kultowi sławy i pieniądza. Zwraca uwagę na korzyści płynące z odkryć naukowych dla ludzkości, ale też nie pomija ich destrukcyjnego wpływu na człowieka. Nie ma chyba lepszego przedstawienia odwiecznej walki dobra i zła, niż robi to Matocha, odwołując się od współczesnych dylematów etycznych, nad którymi coraz mniej osób się dziś zastanawia.

Po małych czarodziejach czas na małych Einsteinów. J. K. Rowling, miej się na baczności! Nadchodzi Vojtěch Matocha. 

TYTUŁ: TRUCHLIN
AUTOR: VOJTĚCH MATOCHA
PRZEKŁAD: ANNA RADWAN-ŻBIKOWSKA
WYDAWNICTWO: AFERA
ROK WYDANIA: 2020




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Statystyki wizyt:



Recenzje

Wywiady

Artykuły