piątek, 25 października 2019

OLGA GITKIEWICZ, NIE ZDĄŻĘ


Sorry, taki mamy klimat


Pamiętacie dziewczynę, która rzuciła pracę w korporacji, żeby sprawdzić, czy faktycznie żadna praca nie hańbi? Ta sama dziewczyna sprzedała samochód i przerzuciła się na komunikację publiczną. Poświęciła prawie dwa lata, żeby przejechać Polskę wzdłuż i wszerz i przekonać się, że w XXI wieku są miejsca, do któych nie da się dojechać, gdzie najbliższe „zaraz” trwa niemal półtorej godziny, a do najbliższego przystanku idzie się kilkadziesiąt minut. Witajcie w świecie Olgi Gitkiewicz i tysięcy Polaków, którzy zaczynają dzień od słów „nie zdążę”.

Gitkiewicz jedzie pociągiem. Autobusem. Kiedy nie ma jak dotrzeć komunikacją publiczną, przesiada się do samochodu. Albo idzie pieszo. W 21 miesięcy pokonuje 2200 km busem, 34 000 pociągiem, 3 400 samochodem i 3000 km na piechotę. W międzyczasie spotyka ludzi, którzy codziennie nie mają jak dojechać. Albo mają, ale pokonują długą drogę do przystanku. Albo spędzają w podróży kilka godzin dziennie, bo tyle zajmuje im dotarcie do pracy i powrót do domu. W swojej drobiazgowej analizie sytuacji komunikacyjnej w Polsce reporterka pokazuje, że transport publiczny jest równie ważny )jeśli nie ważniejszy) co służba zdrowia. Tymczasem, jak słusznie zauważa jeden z jej rozmówców, nikt nie patrzy na niego jak na usługę, która powinna być zapewniona. „Sorry, taki mamy klimat” – słynne słowa byłej już minister infrastruktury i rozwoju Elżbiety Bieńkowskiej najlepiej oddają lekceważący stosunek państwa do państwowego (sic!) transportu. Olga Gitkiewicz z brutalną szczerością pokazuje efekty takiego stanu rzeczy, dając wyraźnie do zrozumienia, że w XXI wieku wciąż możemy mówić o wykluczeniu komunikacyjnym.

„Nie zdążę” to ważny głos we wciąż lekceważonej i zamiatanej pod dywan sprawie komunikacji publicznej w Polsce. Codziennie tysiące zmierzających do pracy ludzi zżyma się, porównując rozkład jazdy z rzeczywistym czasem przyjazdu pociągu czy autobusu i w tym samym czasie śmieje się gorzko, przeglądając internetowe memy z PKP w roli głównej. Tyle że wykluczenie komunikacyjne nie jest wcale zabawne. Bo kiedy politycy o mówią o tym wykluczeniu, zwykle mają na myśli wsie, do których nie dociera żaden pociąg czy autobus. Tymczasem w Polsce bardzo często nie dojedziemy nie tylko do wsi, ale i do podmiejskiego osiedla, bo nie ma tam żadnej infrastruktury. „Ale wykluczenie komunikacyjne to również końcówki filmów znane tylko z opowieści znane tylko z opowieści. Zajęcia dodatkowe, w których się nie uczestniczy. Zbierane miesiącami kwitki z zaświadczeniami o opóźnieniach. Wizyty u lekarzy, który się nie odbyły. Randki, na które nie udało się zdążyć, i związki, których nie udało się utrzymać”. 

Reportaż Olgi Gitkiewicz to kawał dobrej lektury z obszernym wprowadzeniem, dokładną analizą problemu i prawdziwymi historiami, które potwierdzają gorzką prawdą: „miliony ludzi muszą dostosowywać swój plan dnia do rozkładu”. Doskonała lektura do pociągu. Zwłaszcza tego opóźnionego.

AUTORKA RECENZJI PRZECZYTAŁA CAŁĄ KSIĄŻKĘ W METRZE, CO POKAZUJE, ILE CZASU ZAJMUJĄ JEJ CODZIENNE DOJAZDY. 

TYTUŁ: NIE ZDĄŻĘ
AUTOR: OLGA GITKIEWICZ
WYDAWNICTWO: DOWODY NA ISTNIENIE
ROK WYDANIA: 2019




1 komentarz:

Statystyki wizyt:



Recenzje

Wywiady

Artykuły