Dr Hamblin na tropie (medycznych bzdur)
Czy soczewka kontaktowa może się
przesunąć i dostać do mózgu? Nie, nie może. Czy dołeczki w policzkach to oznaka
szczęścia? Nie, to efekt zbyt krótkiego mięśnia jarzmowego. Czy wypijamy dużo
poniżej zalecanego dziennego spożycia wody? Nie, ponieważ nie ma czegoś takiego
jak „zalecane dzienne spożycie wody”. Doktor James Hamblin niczym Sherlock
Holmes w kitlu tropi pseudonaukowe bzdury i odpowiada na najbardziej kuriozalne
pytania dotyczące naszej fizjologii. I robi to jak na medycznego showmana
przystało: dowcipnie i ze swadą.
Kim
jest James Hamblin? „Najbardziej rozkosznym doktorem w historii” – według popularnego amerykańskiego kanału internetowy poświęconego
rozrywce BuzzFeed, jedną z 140 osób polecanych do śledzenia na Twitterze – według
już poważniejszego „Timesa”. Dla reszty – współczesnym Doogiem Howserem (ci,
którzy są dużo młodsi ode mnie, mogą go wygooglować), i to zapewne nie tylko z
powodu młodzieńczego wyglądu, który czasem uniemożliwia mu wejście do kina bez
dowodu. Wystarczy? Na szczęście Hamblin nie jest jedynie „najbardziej rozkosznym
doktorem w historii”. Hamblin ma naprawdę coś do powiedzenia. I myślę, że dzięki
temu, w jaki sposób to robi, jest w stanie dotrzeć do znaczniej większej liczby
osób wierzących w to, że napicie się Red Bulla sprawi, że naprawdę wyrosną nam
skrzydła. Nie wierzycie, że są tacy? Doktor Hamblin też nie. On to po prostu
wie.
Gdyby
nasze ciało potrafiło mówić, byłoby nam zdecydowanie łatwiej. Ale nie mówi.
Przynajmniej nie po polsku. Ani po angielsku. Mówi po swojemu, dlatego nie
zawsze wiemy, o co mu chodzi. Stąd też pewnie biorą się te wszystkie, niekiedy sięgające
granic absurdu, pytania, na które bardzo często możemy się natknąć w sieci. Czy
od wyciśnięcia pryszcza można umrzeć? Czy można sobie samemu zrobić dołeczki w
policzkach? Czy obcisłe jeansy mogą zabić? Albo wręcz przeciwnie – uratować życie?
Co ciekawe, odpowiedź na dwa ostatnie pytania brzmi: tak. „Gdyby nasze ciało
potrafiło mówić” to w praktyce zbiór odpowiedzi na te i inne pytania, które
Hamblin słyszał nie tylko od pacjentów, ale i od swoich znajomych, tyle że posegregowane
i ułożone zgodnie ze spisem treści podręcznika anatomii oraz opatrzone
zabawnymi rysunkami i wykresami. Siłą tej książki jest to, że nasz „najbardziej
rozkoszny doktor w historii” po równo: trzyma się faktów i dowcipkuje. W ten
sposób otrzymujemy solidną dawkę rzetelnej wiedzy medycznej podanej w zjadliwym (pysznym!) popkulturowym sosie. Co ciekawe, Hamblin śmieje się nie tylko z
pseudonaukowego kitu, równoważąc go porcją faktów, ale też z samego siebie, bardzo często
przedstawiając się jako obiekt badań. Największą z kolei zasługą jest to, że
celnie punktuje wszystkie najbardziej znane pseudomedyczne bzdury, które każą
nam wierzyć, że skutecznie nawodnimy się i namineralizujemy tylko wtedy, kiedy
napijemy się napoju izotonicznego Gatorade reklamowanego przez Michaela Jordana (który
równie ochoczo reklamował coca-colę) albo że 99 proc. ludzkości cierpi na
nietolerancję glutenu, w momencie kiedy dotyka ona zaledwie...1 proc.
Oczywiście,
mogę się czepiać, że książka bywa nierówna, bo jedne ciekawostki czyta się z wypiekami
na twarzy, a inne giną w gąszczu dygresji (czasem tak długich, że można zgubić
wątek), ale i na to można znaleźć radę, czytając jedynie wybrane pozycje. Książka jest
tak dobrze pomyślana, że można ją czytać od początku do końca, od końca do
początku, od środka w każdą stronę, czy też wybierając te medyczne kąski, które
wydają nam się najsmaczniejsze. A takich jest tam mnóstwo. Bo „Gdyby nasze
ciało potrafiło mówić” jest świetną lekturą dla laików, zwłaszcza takich,
którym coś zgrzyta, kiedy słyszą w reklamie o „zwiększeniu odporności” albo „leku
na erekcję”. Jest rzetelnie, ale i zabawnie, a co najważniejsze z pomysłem.
Dołączam się tym samym do apelu „Timesa”, by śledzić doktora Hamblina na
Twitterze. Naprawdę warto.
„Medycyna
opiera się na równowadze między pokorą a kontrolą”. I rzeczywiście, Hamblin w „Gdyby
nasze ciało potrafiło mówić” nie tylko obnaża niewiedzę innych, ale też sam się
do niej niejednokrotnie przyznaje. Wychodzi z założenia, że przyznanie się do tego,
że się czegoś nie wie, niesie ze sobą mniej szkody, niż udawania, że wie się
wszystko. W końcu, „po pierwsze, nie szkodzić”, prawda? A że – jak stwierdził neuropsycholog
Serio Della Salla – „ludzie wolą wierzyć, a nie wiedzieć”, chcę wierzyć, że ci,
którzy sięgają po książkę Jamesa Hamblina, są w tej drugiej grupie. Nawet jeśli
dowiedzą się z niej, że ich ulubiony serial medyczny jest pełen bzdur…
TYTUŁ: GDYBY
NASZE CIAŁO POTRAFIŁO MÓWIĆ. PODRĘCZNIK UŻYTKOWNIKA
AUTOR: JAMES HAMBLIN
PRZEKŁAD: ŁUKASZ KONIECZNY
WYDAWNICTWO: MARGINESY
ROK
WYDANIA: 2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz