poniedziałek, 25 czerwca 2018

JAMES HAMBLIN, GDYBY NASZE CIAŁO POTRAFIŁO MÓWIĆ



Dr Hamblin na tropie (medycznych bzdur) 
Czy soczewka kontaktowa może się przesunąć i dostać do mózgu? Nie, nie może. Czy dołeczki w policzkach to oznaka szczęścia? Nie, to efekt zbyt krótkiego mięśnia jarzmowego. Czy wypijamy dużo poniżej zalecanego dziennego spożycia wody? Nie, ponieważ nie ma czegoś takiego jak „zalecane dzienne spożycie wody”. Doktor James Hamblin niczym Sherlock Holmes w kitlu tropi pseudonaukowe bzdury i odpowiada na najbardziej kuriozalne pytania dotyczące naszej fizjologii. I robi to jak na medycznego showmana przystało: dowcipnie i ze swadą.

Kim jest James Hamblin? „Najbardziej rozkosznym doktorem w historii” – według popularnego amerykańskiego kanału internetowy poświęconego rozrywce BuzzFeed, jedną z 140 osób polecanych do śledzenia na Twitterze – według już poważniejszego „Timesa”. Dla reszty – współczesnym Doogiem Howserem (ci, którzy są dużo młodsi ode mnie, mogą go wygooglować), i to zapewne nie tylko z powodu młodzieńczego wyglądu, który czasem uniemożliwia mu wejście do kina bez dowodu. Wystarczy? Na szczęście Hamblin nie jest jedynie „najbardziej rozkosznym doktorem w historii”. Hamblin ma naprawdę coś do powiedzenia. I myślę, że dzięki temu, w jaki sposób to robi, jest w stanie dotrzeć do znaczniej większej liczby osób wierzących w to, że napicie się Red Bulla sprawi, że naprawdę wyrosną nam skrzydła. Nie wierzycie, że są tacy? Doktor Hamblin też nie. On to po prostu wie.

Gdyby nasze ciało potrafiło mówić, byłoby nam zdecydowanie łatwiej. Ale nie mówi. Przynajmniej nie po polsku. Ani po angielsku. Mówi po swojemu, dlatego nie zawsze wiemy, o co mu chodzi. Stąd też pewnie biorą się te wszystkie, niekiedy sięgające granic absurdu, pytania, na które bardzo często możemy się natknąć w sieci. Czy od wyciśnięcia pryszcza można umrzeć? Czy można sobie samemu zrobić dołeczki w policzkach? Czy obcisłe jeansy mogą zabić? Albo wręcz przeciwnie – uratować życie? Co ciekawe, odpowiedź na dwa ostatnie pytania brzmi: tak. „Gdyby nasze ciało potrafiło mówić” to w praktyce zbiór odpowiedzi na te i inne pytania, które Hamblin słyszał nie tylko od pacjentów, ale i od swoich znajomych, tyle że posegregowane i ułożone zgodnie ze spisem treści podręcznika anatomii oraz opatrzone zabawnymi rysunkami i wykresami. Siłą tej książki jest to, że nasz „najbardziej rozkoszny doktor w historii” po równo: trzyma się faktów i dowcipkuje. W ten sposób otrzymujemy solidną dawkę rzetelnej wiedzy medycznej podanej w zjadliwym (pysznym!) popkulturowym sosie. Co ciekawe, Hamblin śmieje się nie tylko z pseudonaukowego kitu, równoważąc go porcją faktów, ale też z samego siebie, bardzo często przedstawiając się jako obiekt badań. Największą z kolei zasługą jest to, że celnie punktuje wszystkie najbardziej znane pseudomedyczne bzdury, które każą nam wierzyć, że skutecznie nawodnimy się i namineralizujemy tylko wtedy, kiedy napijemy się napoju izotonicznego Gatorade reklamowanego przez Michaela Jordana (który równie ochoczo reklamował coca-colę) albo że 99 proc. ludzkości cierpi na nietolerancję glutenu, w momencie kiedy dotyka ona zaledwie...1 proc.

Oczywiście, mogę się czepiać, że książka bywa nierówna, bo jedne ciekawostki czyta się z wypiekami na twarzy, a inne giną w gąszczu dygresji (czasem tak długich, że można zgubić wątek), ale i na to można znaleźć radę, czytając jedynie wybrane pozycje. Książka jest tak dobrze pomyślana, że można ją czytać od początku do końca, od końca do początku, od środka w każdą stronę, czy też wybierając te medyczne kąski, które wydają nam się najsmaczniejsze. A takich jest tam mnóstwo. Bo „Gdyby nasze ciało potrafiło mówić” jest świetną lekturą dla laików, zwłaszcza takich, którym coś zgrzyta, kiedy słyszą w reklamie o „zwiększeniu odporności” albo „leku na erekcję”. Jest rzetelnie, ale i zabawnie, a co najważniejsze z pomysłem. Dołączam się tym samym do apelu „Timesa”, by śledzić doktora Hamblina na Twitterze. Naprawdę warto.

„Medycyna opiera się na równowadze między pokorą a kontrolą”. I rzeczywiście, Hamblin w „Gdyby nasze ciało potrafiło mówić” nie tylko obnaża niewiedzę innych, ale też sam się do niej niejednokrotnie przyznaje. Wychodzi z założenia, że przyznanie się do tego, że się czegoś nie wie, niesie ze sobą mniej szkody, niż udawania, że wie się wszystko. W końcu, „po pierwsze, nie szkodzić”, prawda? A że – jak stwierdził neuropsycholog Serio Della Salla – „ludzie wolą wierzyć, a nie wiedzieć”, chcę wierzyć, że ci, którzy sięgają po książkę Jamesa Hamblina, są w tej drugiej grupie. Nawet jeśli dowiedzą się z niej, że ich ulubiony serial medyczny jest pełen bzdur…

TYTUŁ: GDYBY NASZE CIAŁO POTRAFIŁO MÓWIĆ. PODRĘCZNIK UŻYTKOWNIKA
AUTOR: JAMES HAMBLIN
PRZEKŁAD: ŁUKASZ KONIECZNY
WYDAWNICTWO: MARGINESY
ROK WYDANIA: 2018

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Statystyki wizyt:



Recenzje

Wywiady

Artykuły