Papuga i neurotyk na tropie
Neurotyczny wykładowca
Cambridge jako Sherlock Holmes, afrykańska papuga żako w roli doktora Watsona,
do tego klaustrofobiczna atmosfera sennego miasteczka studenckiego i spora
dawka angielskiego humoru – to wszystko znajdziemy w najnowszej powieści Leonie
Swann. „Pazur sprawiedliwości” jest jak earl grey – aromatyczny, mocny i
orzeźwiający. Doskonale zrobi wszystkim tym, którzy są już zmęczeni
wyrastającymi jak grzyby po deszczu (albo jeszcze częściej) kryminałami o
steranych życiem policjantach i zawracających im głowę psychopatach.
Lubię czytać
Leoni Swann. Nie tylko dlatego, że jest to świetnie napisane, ale też dlatego,
że ani marketingowcy, ani księgarze nie wiedzą, jaka półka jest dla niej
stosowna. Zwykle ląduje więc w dziale z kryminałami, bo w jej powieściach
zawsze można znaleźć jakiegoś trupa i kogoś, kto chce się dowiedzieć, dlaczego
trup jest trupem. Ale nazwanie książek Swann kryminałami to duże uproszczenie.
Zarówno fenomenalne „owcze” powieści: „Sprawiedliwość owiec” i „Trumf owiec”,
jak i ”pchlarskie” „Krocząc w ciemności” są czymś więcej niż historiami z cyklu
„zabili go i uciekł”. Jeśli już nazywa się je kryminałami, opatruje się je
przymiotnikiem „filozoficzny” albo „komediowy”, bo trup u Swann jest jedynie
pretekstem do głębszych rozważań, parabol w niczym nieustępującym bajkom Ezopa,
jak również do dania upustu ironii i abstrakcyjnemu humorowi, który wymaga od
czytelnika większego niż zwykle wytężenia szarych komórek. W tym sensie „Pazur
sprawiedliwości” nie odbiega od pozostałych powieści. Jedyną różnicą jest to,
że tym razem autorka postawiła na klasyczną wręcz formę powieści kryminalnej.
Jest tam wszystko, co być powinno: trup, zagadka, śledztwo i para osobliwych
detektywów. A że Leonie Swann dodaje swoje ironiczne i prześmiewcze trzy
grosze, to już inna sprawa…
Neurotyczny
doktor Augustus Huff, wykładowca Cambridge, wskutek splotu dziwnych
okoliczności przyjmuje rolę detektywa wyjaśniającego okoliczności śmierci
swojego studenta Elliota Fairbanksa. Nieoczekiwanie asystentem Huffa zostaje
Gray – zarozumiała afrykańska papuga żako, która – jak się początkowo wydaje
doktorowi – bardzo lubi Lady Gagę, bo wciąż wyśpiewuje jej przebój „Bad
Romance”. Ta dwójka będzie musiała wkrótce zacieśnić więzi, a to dlatego, że
Gray, który należał do zmarłego Elliota, namaścił Augustusa na swojego nowego
opiekuna. Chcąc nie chcąc, pan doktor zaprzyjaźnia się z papugą, co sprawia, że
zaczyna spoczywać na nim obowiązek nie tylko zaopiekowania się nią, ale też
wyjaśnienia zagadki śmierci poprzedniego właściciela ptaka. Komiczna para
detektywów rozpoczyna własne śledztwo, które ma zaprzeczyć oficjalnej wersji
wydarzeń, mówiącej o nieszczęśliwym wypadku Elliota – zapalonego wielbiciela
wspinaczki. Dzięki ich dochodzeniu poznajemy świat brytyjskich wyższych sfer,
jak również zaglądamy do wieży z kości słoniowej, jaką jest uniwersytet
Cambridge z całą jego ludzką menażerią. Niezwykła umiejętność Graya, polegająca
na naśladowaniu ludzkiego głosu, okaże się kluczowa dla wyjaśnienia
okoliczności zagadkowej śmierci byłego pana. Wszystko wskazuje na to, że papuga
jest nie tylko jedynym świadkiem morderstwa, ale też ma wiele do powiedzenia na
temat wydarzeń je poprzedzających.
Leonie Swann
śmiało czerpie z najlepszych wzorców gatunku: powieści Agathy Christie i
Arthura Conana Doyle’a, dzięki czemu do naszych rąk trafia kryminał mistrzowski
w swej formie. Ci, którzy znają metody śledcze Herculesa Poirota i Sherlocka
Holmesa, wiedzą, że nie ma tam spektakularnych pościgów i bijatyk, ale zawsze
znajdzie się miejsce na czasochłonne rozwiązywanie kryminalnych łamigłówek w
zaciszu domowym, przy filiżance angielskiej herbaty. Podobnie rzecz się ma w
„Pazurze sprawiedliwości”; akcja toczy się powoli, można by rzec – z angielską
flegmą, ale konsekwentnie posuwamy się naprzód, odkrywając coraz to nowsze
elementy misternie skonstruowanej zagadki śmierci Elliota Fairbanksa. Osią
powieści jest nieprzerwany dialog dwójki osobliwych detektywów, który okazuje
się kluczowy dla rozwoju wydarzeń i trzyma w napięciu bardziej niż tania
sensacja rodem z filmów z Chuckiem Norrisem.
Jednocześnie
Leonie Swann wciąż pozostaje Leonie Swann, nawet jeśli jej czarny humor jest
bardziej angielski niż zwykle i – w przeciwieństwie do pozostałych powieści –
tym razem skupia się na świecie ludzi, a nie zwierząt. Galeria komicznych
postaci, którą otwiera pełen rozmaitych fobii i natręctw, zawsze zaczynający
swój chód lewą nogą Augustus Huff, prezentuje się wyśmienicie. Równocześnie
Swann korzysta z okazji i pozwala sobie na drobne uszczypliwości wobec
środowiska akademickiego, przedstawiając ciało pedagogiczne jako grupę mniej
lub bardziej groźnych dziwaków. Oczywiście, jak zawsze, z największą sympatią
traktuje papugę, która jest mądrzejsza niż wszyscy profesorowie Cambridge razem
wzięci. Tym razem autorka nie przyjmuje perspektywy bohatera zwierzęcego, tak
jak chociażby w powieściach „owczych”, co sprawia, że owszem, wiemy, co
Gray mówi, ale nikt nie wie, o czym tak naprawdę myśli. To staje się, rzecz
jasna, dodatkową zagadką dla czytelnika, który ma niewątpliwą przyjemność
przysłuchiwać się błyskotliwym dialogom Huffa i Graya. Tym bardziej, że
najczęściej w tej potyczce słownej i tak wygrywa papuga…
„Pazur
sprawiedliwości” to pozycja obowiązkowa nie tylko dla wielbicieli Leonie Swann
, ale też dla fanów Herculesa Poirota, Sherlocka Holmesa i… angielskich seriali
komediowych z „Pan wzywał, Milordzie?” na czele. A że należę do wszystkich tych
grup czytelniczych, już sobie ostrzę pazury na przeczytanie jej po raz kolejny.
AUTOR: LEONIE SWANN
TYTUŁ: „PAZUR SPRAWIEDLIWOŚCI”
PRZEKŁAD: AGNIESZKA
WALCZY
WYDAWNICTWO: PRÓSZYŃSKI I S-KA
ROK WYDANIA: 2017
WYDAWNICTWO: PRÓSZYŃSKI I S-KA
ROK WYDANIA: 2017
Recenzja
dla Szuflada.net
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz